Pewnie myślisz - Kolejny blog, kolejne brzydkie rzeczy o Owsiaku, czy zastanawiasz się dlaczego?
WOŚP to było dla mnie coś wspaniałego! Podniecenie, pozytywna energia wolontariuszy i wszystkich którzy uczestniczą w tej imprezie czując, że robią coś dobrego. Sam to czułem i czułem się źle widząc lawiny złych słów pod adresem oriestry. Zangażowałem się nieco bardziej, przekonałem się, że sporo krytyki jest niestety uzasadniona. Doszło do tego, że dzisiaj trudno znależć pozytywne aspekty w tym co się dzieje, czuję się oszukany, widzę, że nawet ta pozytywna energia jest na próżno. Efekt całej akcji jest w szerszej perspektywie negatywny.
Dlaczego o tym piszę? Kiedyś z wielkim zapałem uczestniczyłem w tym, na począteku tylko kilka rzeczy nie spodobało mi się, próbowałem coś zmienić, nie udałosię. W końcu opisałem to. Odezwali się do mnie rozczarowani ludzie. Stopniowo pojawiało się coraz więcej negatywnych głosów, starałem się to weryfikować. Zebrałem je iw końcu zdecydowałem się to opublikować.
Chce zmienić świat na lepsze. Mam nadzieję, że informacje jakie publikuje dadzą ludziom do myślenia, ktoś może w końcu wyjaśni te kwestie. WOŚP wymaga zmian, przeorganizowania. Stan obecny oceniam jako wielkie oszustwo na każdym etapie. Marnuje się zapał młodych ludzi, marnuje się ogromne pieniądze z naszych podatków, nakręca się bezsensowną i bardzo drogą imprezę na której najbardziej korzystają nie ci co powinni - czyli dzieci wymagające pomocy medycznej.
Kwestie do jakich się odnoszę porusza dosć dobry tekst z http://brixen.salon24.pl/149172,dzien-po
"Dzień po - to straszna rzecz - myślał pan Sitko niosąc powoli swoją głowę przez osiedle
Głowa co prawda tkwiła na szyi, ale tak się chwiała, jakby lada moment miała spaść. Na dodatek każdy dźwięk odbijał się w niej potwornym echem. Powoli zygzakował przez padający śnieg aż dotarł do celu.
Celem był mały sklepik spożywczo-monopolowy. Pan Sitko doszedł do drzwi, nacisnął lodowatą klamkę i z trudem wbił się do środka. Okazało się, że wewnątrz sklepiku jest już kilka osób. Pan Sitko jęknął rozdzierająco i spróbował ustawić się na początku kolejki, argumentując, że jest w ogromnej potrzebie, bo wczoraj zabalował i dzisiaj ma dzień po.
- Oczywiście, że dzisiaj jest dzień po - odparli kolejkowicze z zadowoleniem, nakazali panu Sitko ustawić się jednak na końcu i wskazali mu stojak z gazetami. W każdej z nich pierwszą stronę zajmowało podsumowanie wczorajszej Największej Kwesty. Pan Sitko pobieżnie przeleciał wzrokiem tytuły (za bardzo kręciło mu się w głowie aby czytać), a potem spojrzał na kolejkę i stwierdził, że ta nie przesunęła się do przodu.
- Nie przesunęła się, bo sprzedawcy nie ma - powiedziała jedna pani. - Eeeej, panie! Jest pan tam, czy nie?! Klienci czekają!
- Już jestem - powiedział ponuro sklepikarz i wyszedł z zaplecza. Za nim wysunął się jakiś facet ze skrzynką.
- Proszę chwilę zaczekać - i pan sklepikarz wyjął jakąś kartkę i zaczął się naradzać z facetem, który trzymał skrzynkę. Kolejka w tym czasie rozmawiała o wczorajszej Wielkiej Kweście.
- Jak ktoś w ogóle może ich krytykować? Przecież to wszystko dla chorych dzieci.
- I cała Polska w tym uczestniczy.
- I co roku wymyślą coś, co przebije poprzednią imprezę!
- O, tak! Jak roku temu zmienili w Warszawie ruch na lewostronny, na jeden dzień to było coś! Myślałam, że tego nie przeskoczą.
- A w tym roku wypompowali wodę z Zatoki Puckiej!
- Musieli, a gdzie zmieściłyby się fajerwerki z całego kraju? Ale za to Zenitową Lampkę było widać z kosmosu!
- Ciekawe co wymyślą w przyszłym roku!
- A mój synek miał na sobie szesnaście emblematów!
- A moja wnusia osiemnaście!
W pewnym momencie sklepikarz przerwał naradę, podszedł do lady, a facet zaczął ładować towar z półek do skrzynki.
- Słucham - powiedział sklepikarz do starszego, eleganckiego pana.
- Gdzie ma pan emblemacik? - strzelił pytaniem starszy, elegancki pan. Zaskoczony sklepikarz obejrzał się do tyłu na półki z towarem.
- Nie! Nie o to mi chodzi! - i starszy, elegancki pan dźgnął pana sprzedawcę palcem wskazującym w kufajkę. - Gdzie ma pan na sobie emblemat?! Przecież wczoraj była Największa Kwesta! My wszyscy mamy! A pan?
- A ja nie mam - odparł sklepikarz. - Co podać?
- "Wiodący Tytuł Prasowy" i paprykę w occie. Ale czemu nie ma pan emblematu? - drążył starszy, elegancki pan.
- Trzy pięćdziesiąt. I gówno to pana obchodzi gdzie ja mam emblemat - warknął sklepikarz.
- Noż co za ordynarne odzywki - skrzywił się z niesmakiem starszy, elegancki pan. - Fuj. Ani chybi elektorat pewnej partii.
- Co podać - sklepikarz go zignorował i zapytał panią, która była następna w kolejce.
- "Wiodący Tytuł Prasowy" i chlebek... A dał pan wczoraj na Największą Kwestę?
- Nie dałem.
Kolejka zamarła ze zgrozy.
- Jak to pan nie dał?!!!
- Proszę o ciszę... - odezwał się złamanym pan Sitko ale jego głos utonął w gwarze.
- Jak to pan nie dał?!!! Jak pan mógł?!!!
- A muszę? - odciął się sklepikarz. - Może nie chcę dawać na pompowanie zatok i fajerwerki?
- No wie pan?! - oburzyła się jedna pani. - Przecież za to nikt nie płacił! To było za darmo!
- Za darmo... - prychnął sklepikarz. - Co podać?
Ale nikt nie chciał, żeby cokolwiek podać, tylko chcieli dyskutować o Kweście. Na szczęście sklepikarz ujrzał na końcu ogonka pana Sitko, kiwnął do niego, pan Sitko przebił się do lady, podał zmięty banknot, poprosił o to co zwykle i już po chwili ściskał w dłoniach ćwiartkę wódki. Sklepikarz skasował resztę i znów naradzał się z facetem pakującym towar do skrzynki.
- Mówimy do pana! - denerwowała się druga pani. - A pan woli liczyć te swoje słoiki! Sklepikarska dusza!
- Co podać? - zapytał sklepikarz nadal zachowując spokój.
- Nic! Powiedz pan lepiej, jak można odmawiać pomocy chorym dzieciom! - zagrzmiali kolejkowicze.
- Pan jest potworem bez serca!
- Jak tak można! Wreszcie Polacy robią coś razem, to się znajdą tacy, co na złość muszą popsuć, zniszczyć, rozbić!
- A to takie święto! Całe rodziny!
- Przez pana dzieciom z puszkami jest smutno!
- I to wszystko dla chorych dzieci!
- Wszystko? - spytał z ironią sklepikarz. - Fajerwerki i pompowanie zatoki też?
- Dajcie mu spokój - powiedział w końcu starszy, elegancki pan. - Przecież to widać gołym okiem. On tylko wykonuje rozkazy. Nie dać, nie dać... Na złość... Niech te dzieci umrą - puknął palcem w gazetę z fotografiami chorych dzieci. - Niech pan wie, że jeśli te dzieci umrą, to przez takich jak pan!
Trzasnął drzwiami i wyszedł. Po nim reszta kolejki opuściła sklep.
- No a pan? - zmęczonym głosem zapytał sklepikarz pana Sitko. - Pan też chce mi coś powiedzieć? Obrazić mnie? Zwyzywać? Nawtykać? Śmiało!
- Skądże znowu - pan Sitko spojrzał na kurczowo ściskaną w dłoniach flaszkę. - Dobroczyńco...
- Co pan wiesz o dobroczynności - sklepikarz odwrócił się plecami do pana Sitko. Włożył facetowi jeszcze coś do skrzynki i otworzył przed nim drzwi na zaplecze. Facet dźwignął skrzynkę i wyszedł.
Na plecach miał wielki napis: "ZBIERAMY ŻYWNOŚĆ DLA BEZDOMNYCH".
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wszystkie te oszołomy z pod znaku IV 'utopia' RP to jakieś niepojęte, polskie dziwactwo - ludzie jakby mający na celu max szkodzenie Polsce i niszczenie jej !!
OdpowiedzUsuńPodły atak na Owsiaka to rzecz jasna godne zawistnego ciemnogrodu polskiego - jakże by inaczej ?! Wszelkie śmiecie z pod znaku IV RP kąsają wszystko i wszystkich - właściwie nigdy nic innego nie robili i nie robią. To największa zakała Polski - taka kula u nogi po drodze do nowoczesności i dobrobytu ! Owsiak miał prawo i bardzo dobrze zrobił, że ewidentnie wrogą postać usunął z konferencji. Chuligani nie mają prawa wstępu na konferencje na których idzie o przekazanie jakichś informacji, a oni jedynie to uniemożliwiają. Mnie interesuje co powie Owsiak a nie jakiś nawiedzony idiota udający dziennikarza z bożej łaski czy ktokolwiek inny kto niczego takiego jak Owsiak nie wykonał ...